Świat jest stary i zły
w głowie ma czarne dziury
większość ludzi to psy
albo korpo szczury.
Teraz świat jest drabiną
do spychania tych słabszych
kiedy w końcu wyginą
wyścig będzie ciekawszy.
Na nic dzisiaj wartości
przez pradziadów nadane
nic nam tu po miłości
wszystko sianem wypchane.
Na cóż wiersze i kwiaty
chwile wzniosłych uniesień
peany i poematy
kto to dzisiaj uniesie?
Chcesz być dla mnie życzliwy?
chętnie zaraz podetrę
swój robaczywy tyłek
przykryty markowym swetrem.
Dłoń chcesz do mnie wyciągać?
chętnie na nią napluję
gdy sukces zechcę osiągać
nią się zaasekuruję.
Więc kiedy w końcu wyginiesz
ze swoim dobrem naiwnym
pochylę się z drwiącą miną
nad twoim ciałem sztywnym.
Wyczulone na to, co werbalne. Co brzmi, dźwięczy, kłuje w oczy alfabetem. Ma nazwę oraz wielorakość desygnatów. Obciążone znaczeniami innych słownych światów.
piątek, 21 grudnia 2012
czwartek, 6 grudnia 2012
Szóstego grudnia
Zjadłam Mikołaja
Za oknem padał śnieg.
Nie czułam żalu
Nie uroniłam łzy.
Przecież nie jego śladów
Tak mi dzisiaj brak.
Za oknem padał śnieg.
Nie czułam żalu
Nie uroniłam łzy.
Przecież nie jego śladów
Tak mi dzisiaj brak.
Subskrybuj:
Posty (Atom)