środa, 17 lipca 2013

Niedokończone książki

Niedokończone książki
nie płaczą
nad losem
noszonych w sobie
historii.

Przerwane w połowie
którymś z kolei
ziewnięciem
odłożone na bok
czyjąś znudzoną ręką.

Nierozwinięta fabuła
wciąż szeleści zagadką
nieodkryta tajemnica
pachnie niepoznanym.

Kleks
na setnej stronie
niczym tłusty świadek
daje nadzieję
kolejnym - czystym.

Ktoś je jeszcze kiedyś
pogłaszcze
ktoś się jeszcze zachwyci
i wzruszy
zagnie rogi
pomoczy łzą.

Odtrącone książki
nie płaczą.

Czekają.

3 komentarze:

  1. Nigdy nie wiadomo kiedy się do nich znowu powróci... Ale ta niepewność ma w sobie coś mistycznego.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie spojrzałam na półkę z książkami i zobaczyłam mistyczną poczekalnię;) Odpozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomniała mi się bohaterka Olgi Tokarczuk z odpowiadania "Otwórz oczy, już nie żyjesz", która to przeczytanie pierwszego zdania książki, traktowała jako umowę. Niespisaną ale zdecydowanie wiążącą, po pierwszym zdaniu nie było już odwrotu.

    Mam jednak taką prywatną teorię, książki, po ich przedwczesnym porzuceniu (ale także w ogóle) nie czekają, one się same czytają. Co prawda bez treści, bo tą przynosi ze sobą czytelnik, ale w tym działaniu są samowystarczalne, czytelnik po prostu pisze je na nowo.

    OdpowiedzUsuń